niedziela, 24 kwietnia 2011

W świątecznym klimacie



  Jakiś czas temu wraz z nadejściem wiosny, zorganizowałam Wojtkowi miłą zabawę. Mógł malować - praktycznie całym sobą. Uwielbia mazanie farbami, a efekty były następujące:




  Długo nie myśląc, postanowiłam że z powstałego papieru zrobię kartki wielkanocne. Jednak tak długo nosiłam się z zamiarem, aż nastąpił Wielki Tydzień i udało mi się zrobic tylko część z tego co zamierzyłam. Niestety.



  Ja wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że moje kartki są jakie są. Do tworzenia dzieł jest u mnie daleka droga, ale wydaje mi się, że nie to się liczy. Liczą się i chęci i ... dobra zabawa mojego dziecka. A po tej jego "radosnej twórczosci" można zauważyć, że miło spędził czas i dobrze się bawił.



To jest tylko część z tego, co zrobiłam. Była też jedna,  inna od pozostałych:



  Wysłałam je dość późno, pewnie po Wielkanocy dojdą, ale życzenia z nich płynące są szczere, mimo iż będą spóźnione. Proszę brać to pod uwagę ;)

I tak aby pozostać w tym klimacie świątecznym, pragnę złożyć wszystkim odwiedzający mój blog życzenia.

 
Radosnych Świąt Wielkanocnych,
Pogody ducha,
oraz wielu cudownych chwil spędzonych w rodzinnym gronie.


niedziela, 17 kwietnia 2011

12345



  Szybka zabawa - łapanie licznika. Coraz bliżej liczby 12345. Kto złapie - przesyła zrzut ekranu na mój adres mailowy. Będzie niespodzianka - a jakże .. do tego wykonana przeze mnie. Mam nadzieję, że będą chętni na udział w zabawie.

niedziela, 3 kwietnia 2011

Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci



   Niestety - dzień ten był wczoraj. Miałam przygotować wpis, ale leń wszedł we mnie i nic nie chciało mi się robić. Do tego głowa bolała niemiłosiernie - chyba przesilenie wiosenne bierze nade mną władzę. Ale nie poddaję się, dzielnie walczę ...
  Kilka słów o samym dniu, czyli co, jak i kiedy. Dane z Wikipedii, abyście nie musieli szukać a od razu przeczytali. - Święto obchodzone co roku 2 kwietnia, w dzień urodzin duńskiego baśniopisarza Hansa Christiana Andersena. Dzień ten ma na celu rozpowszechnienie książek dla dzieci oraz wspieranie czytania przez najmłodszych. Święto zostało ustanowione w 1967 roku przez Międzynarodową Izbę ds. Książek dla Młodych Ludzi (IBBY). Od tamtej pory, co roku, gospodarzem święta jest inne państwo. Polska była organizatorem w 1979 roku.
 Więcej na ten temat tutaj!.
  Spędziłam również z Wojtkeim czas na poznawaniu książek - jego książek. Czytałam, oglądaliśmy obrazki, jego mało interesują na razie. Najlepsze są gazety, które można rozrywać i rozrzucać na boki.
  Tak jak Wam napisałam we wcześniejszej notce, Wojtek z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa otrzymał ode mnie książki. Były to "Dzieci z Bullerbyn" oraz Księga pierwsza - "Poczytaj mi mamo".
 
 

Gdy zobaczyłam w książce "Poczytaj mi mamo" historyjkę o daktylach, to aż łezka zakręciła się w mym oku. Pamiętacie te rysunki Edwarda Lutczyna?:



I tekst Danuty Wawiłow : "Daktyle"?

..." Gdzie się podziały
moje daktyle?
Wyszedłem z domu
tylko na chwilę!
Wyszedłem z domu,
wracam po chwili,
patrzę -
o rety!
Nie ma daktyli!"...

  Sama miałam tą książeczkę - jeszcze w formie małej, cieniutkiej, broszurkowej. Teraz Wydawnictwo Nasza Księgarnia połączyło dziesięć takich książeczek w jedną księgę w twardej oprawie. Naprawdę przyjemnie jest wziąć tą pozycję do ręki i ... zatopić się we wspomnieniach.

  Oczywiście o "Dzieciach z Bullerbyn" nie będę pisała, bo toż to klasyka. Chyba nie ma osoby w moim przedziale wiekowym, która nie znałaby tej ksiązki. Przygody Lasse, Bosse, Lisy, Olle, Britty i Anny poznawało się z wypiekami na policzkach. Astrid Lindgren - mistrzyni ksiązek dla dzieci. Cieszę się, że i moje dziecko będzie miało możliwość ich poznania.

  Dodatkowo w samo święto ksiązki Wojtek dostał takie małe pozycje - w sam raz dla swojej grupy wiekowej. Edukacyjne, a dodatkowo w chwili obecnej - niezniszczalne.



  Niech chłopak od początku zapoznaje się ze słowem pisanym. Mam nadzieję, że polubi ksiązki tak jak i jego rodzice.

sobota, 2 kwietnia 2011

Małe wyjaśnienie



  Osoby, które przeczytały poprzednią notkę, a której już nie ma (na szczęście) śpieszę uspokoić. Był to żart - prima-aprilisowy żart. Może niezbyt wyszukany, może nawet niezbyt śmieszny, ale jednak żart. Elishafciarka wyczuła mnie ...
  Siedząc wieczorem uświadomiłam sobie, że nikogo przez cały dzień nie nabrałam. Dużo zajęc było, a głównie to Wojtek kręcił sie koło mnie. On jednak jeszcze odrobinkę za mały na dowcipy. Może za rok będę mogła mu powiedzieć, że ma nosek ubrudzony, ale jednak jeszcze nie teraz.
  Szukając swojej "ofiary" pomyślałam o blogu. Bo na rozmowę telefoniczna było już za późno, na sms'a również. Pozostał internet. Przepraszam Was, że to tutaj "padł" mój niezbyt śmieszny żart. Dochodziła pólnoc, czas uciekał, zresztą o tak później porze nie było szans (w moim przypadku) na wymyślenie czegoś bardziej wyszukanego.
  Jadąc z Wojtkiem z rehabilitacji, w samochodowym radio usłyszałam,  że zgodnie z tradycją, tak jak w Tłusty Czwartek trzeba zjeść chociaż jednego pączka, tak w Prima Aprilis trzeba zrobić choć jednego psikusa i kogoś nabrać. Musiałam sprostać wymogom tradycji - same rozumiecie ;-).

  Śpieszę donieść, że nie mam zamiaru likwidować bloga, jest dla mnie zbyt "cennym" miejscem. Może z częstotliwością wpisów ostatnio jest kiepsko, ale już mam w zanadrzu kilka tematów na najbliższe posty, więc nie jest źle. Teraz tylko trochę wolnego czasu trzeba "skroić" i będzie git. Wpisy będą się pojawiały.
Miłej soboty Wam życzę.